piątek, 11 lipca 2014

"Skąd wiadomo, kiedy ufać ludziom? Przychodzą, mieszają w głowie, zostawiają... później chcą powrotu. Skąd wiadomo, na jakich zasadach? Kiedy można być pewnym, że historia się nie powtórzy?
Często mi się to zdarza. Cierpię, wyleczę się z tęsknoty i znów pojawia się jakaś nadzieja. Najgorzej jest właśnie wtedy, kiedy człowiek się już pogodził.
Jak ów powiernik zawiedzie kilka razy, to pewnym jest, że nie warto się angażować. Ale czy naprawdę trzeba ryzykować wielokrotne porzucenie?
Nauczyłam się być sama. To nie tak, że sobie to wymarzyłam, że zawsze chciałam, żeby tak wyglądało moje życie. Ale już nie jest tak, że ktoś bliski jest mi potrzebny do przetrwania. Mam dużo znajomych, z niektórymi spędzam więcej czasu niż z innymi, ale staram się nie przyzwyczajać.
Ciężko, jeśli ktoś jest obok przez lata, a później nagle znika, no ale - tak wygląda życie. Przynajmniej w moim nie mogę brać wszystkiego za pewnik.
Z drugiej strony, niektórzy się załamują. Porządni ludzie, wykształceni, pracujący, schlewający się niemal codziennie... muszą być wyjątkowo smutni, wyjątkowo samotni. Nie chciałabym tak skończyć, nie mieć co zrobić z wieczorami, nie mieć do kogo się odezwać.
Najbezpieczniej jest się po prostu odciąć. Ale nikt nie chce być totalnie sam, prawda?"